„Łowcy ryb” w Malezji polują na gatunki inwazyjne, po jednym zdobyczu na raz

Puchong, Malezja – W niedzielny poranek około tuzina mężczyzn z sieciami rybackimi krążyło wzdłuż zaśmieconych brzegów rzeki Klang tuż za stolicą Malezji, Kuala Lumpur.
Badając rzekę, mężczyźni zarzucili sieci do zanieczyszczonej wody. Sieci rozdęły się i szybko zatonęły pod ciężarem metalowych łańcuchów.
Stając na brzegu rzeki, zaczęli wyciągać sieci, już wypełnione dziesiątkami wijących się czarnych sumów.
„Nie widać żadnych innych ryb. Tylko te” – powiedział Mohamad Haziq A Rahman, przywódca malezyjskiego „oddziału zagranicznych łowców ryb”, gdy opróżniali swój połów wijących się sumów ssących na stosy, z dala od rzeki.
Żadna z ryb złowionych tego ranka nie została sprzedana na pobliskich targowiskach ani straganach z jedzeniem. Jedynym celem wyprawy było odłowienie sumów gęsich, jednego z rosnącej liczby gatunków inwazyjnych, które w ostatnich dekadach zdominowały siedliska słodkowodne w Azji Południowo-Wschodniej.
![[Patrick Lee/Al Jazeera]](https://www.aljazeera.com/wp-content/uploads/2025/05/tossnet001-_MGL1045-1747378450.jpg?w=770&resize=770%2C513&quality=80)
Ryby inwazyjne, sprowadzane w celach komercyjnych lub hobbystycznych, nie tylko stanowią zagrożenie dla rodzimych gatunków ryb w łańcuchu pokarmowym w Malezji i innych miejscach, ale także rozprzestrzeniają choroby i wyrządzają duże szkody w lokalnym środowisku.
Inwazyjne gatunki ryb stanowią problem na całym świecie, ale eksperci twierdzą, że problem ten jest szczególnie odczuwalny w niezwykle zróżnicowanej biologicznie Malezji.
„Ponad 80 procent rzek w dolinie Klang zostało zaatakowanych przez obce gatunki ryb, co może doprowadzić do wyginięcia rodzimego życia wodnego rzek” – powiedział dr Kalithasan Kailasam, ekspert ds. rzek z Global Environment Centre w Malezji.
„Rośnie w prawie wszystkich głównych rzekach Malezji” – powiedział Kailasam, wyjaśniając, że gatunki takie jak przyssawka mają potencjał do szybkiego rozmnażania się i przetrwania w brudnej wodzie, co spycha lokalne ryby na margines.
Oprócz przyssawki, zagrożonym gatunkom malezyjskich dróg wodnych są obecnie takie gatunki, jak agresywny bass pawi, karp jawajski i sumik czerwonoogonowy - dodał.
Choć pełna skala problemu nie jest jeszcze znana, malezyjski departament rybołówstwa po czteroletnim badaniu do 2024 r. wykrył gatunki inwazyjne w 39 obszarach w niemal każdym stanie Półwyspu Malajskiego i na wyspie Labuan, w tym w tamach, jeziorach i dużych rzekach.
Zaniepokojona zagrożeniem, mała grupa obywateli połączyła siły, aby stawić czoła wodnym najeźdźcom.
Pod przewodnictwem Haziqa pracują nad odzyskiwaniem wód rzek Malezji, płetwa po płetwie.
![[Patrick Lee/Al Jazeera]](https://www.aljazeera.com/wp-content/uploads/2025/05/haziq001-_MGL0629-1747379939.jpg?w=770&resize=770%2C513&quality=80)
Dążenie myśliwych-obywateli do walki z gatunkami inwazyjnymi rozpoczęło się podczas lockdownów z powodu COVID-19 w kraju, kiedy Haziq, były konsultant ds. opieki zdrowotnej, zajął się wędkarstwem jako rozrywką w rzece niedaleko swojego domu w środkowym stanie Selangor. Odkrył, że każda złowiona przez niego ryba należała do gatunku suckermouth, znanego również jako „pleco” lub „ikan bandaraya” – co w języku malajskim oznacza „ryba dozorca” i jest preferowane przez hobbystów do utrzymywania czystości akwariów, ponieważ suckermouth żywi się glonami, resztkami jedzenia i martwymi rybami.
Pochodzące z Ameryki Południowej odmiany przyssawki zostały również wprowadzone do zbiorników wodnych w Stanach Zjednoczonych, Bangladeszu i Sri Lance, często poprzez właścicieli, którzy wrzucają je do rzek, kanałów, tam lub wypuszczają na wolność, gdy stają się zbyt duże do akwariów.
Ze względu na grubą, łuskowatą skórę, w Malezji nawet większe drapieżniki unikają przyssawek i mogą one osiągnąć długość około pół metra (1,6 stopy).
Jako ryby żerujące na dnie, sumy znane są z tego, że zjadają jaja innych gatunków i niszczą ich miejsca lęgowe. Sumy zagrzebują się również w brzegach rzek, aby się rozmnażać, co powoduje ich erozję i zapadanie się, co jest poważnym problemem środowiskowym w Malezji, gdzie wiatry monsunowe pod koniec roku przynoszą ulewne deszcze.
![[Patrick Lee/Al Jazeera]](https://www.aljazeera.com/wp-content/uploads/2025/05/posing001feb-_MGL0615-1747378384.jpg?w=770&resize=770%2C513&quality=80)
Malezyjski bank centralny podał w 2024 r., że powodzie są przyczyną 85 procent klęsk żywiołowych w kraju, a od 2020 r. ich częstotliwość wzrasta.
Choć Haziq nie był jego ulubioną rybą do połowu, odkrył, że ikra ryb przyssawki może być używana jako przynęta na inne większe ryby i zarobił trochę pieniędzy, sprzedając ich jaja innym entuzjastom wędkarstwa. Zyskał też zwolenników, umieszczając swoje wyczyny w mediach społecznościowych. Dalsze badania pozwoliły mu dowiedzieć się więcej o zagrożeniach, jakie stwarzają gatunki inwazyjne.
Haziq zaczął przyciągać podobnie myślących wędkarzy i w 2022 roku postanowili oni utworzyć grupę polującą na okonie morskie. Grupa spotykała się niemal co tydzień nad rzeką, aby przeprowadzać odstrzał.
Ich publiczny profil i popularność rosną. Liczba członków grupy wzrosła do ponad 1000, a grupa ma wielu fanów śledzących ją w mediach społecznościowych.
„Ludzie ciągle pytali, jak dołączyć do naszej grupy, ponieważ przyglądaliśmy się ekosystemowi” – powiedział Haziq.
Skupiając się najpierw na malezyjskim stanie Selangor i rzekach w stolicy Kuala Lumpur, oddział myśliwych złowił do 2024 r. prawie 31 ton przyssawek. W miarę rozwoju kampanii odwiedzili również rzeki w innych stanach Malezji.
![[Patrick Lee/Al Jazeera]](https://www.aljazeera.com/wp-content/uploads/2025/05/holdingfish002_MGL0621-1747378404.jpg?w=770&resize=770%2C513&quality=80)
Podczas polowania na rzece Klang na początku tego roku Haziq i jego towarzysze udali się na brzegi rzeki, aby sprawdzić, ile ryb z rodziny okoniowatych uda się upolować podczas jednego wypadu.
Ale polowanie na ryby inwazyjne może być trudne. Bez łodzi myśliwi muszą brodzić w szybko płynących zanieczyszczonych wodach z błotnistych brzegów, jednocześnie nawigując wśród podwodnych śmieci, takich jak śmieci na dnie rzeki.
Prawie wszystkie złowione przez nich ryby należały do gatunków inwazyjnych, ale od czasu do czasu udaje im się złowić miejscowego.
„Haruan (głowa węża)!” – krzyknął były nurek marynarki wojennej Syuhaily Hasibullah, 46 lat, prezentując małą rybę wielkości połowy swojego ramienia, wyłowioną z sieci, w której znajdowało się kilka przyssawek.
„To rzadkość! Kiedyś było ich mnóstwo w rzece” – powiedział Al Jazeerze.
Haziq powiedział, że jeśli myśliwi znajdą w swoich sieciach wiele gatunków inwazyjnych, zorganizują kolejną wyprawę w to samo miejsce, zabierając ze sobą więcej osób.
Pewnego dnia, kiedy postanowili obliczyć, ile inwazyjnych ryb uda im się złowić podczas jednego wypadu, w ciągu zaledwie trzech godzin złowili pół tony ryb z rodziny przyssawkowatych – tak dużo, że musieli je upchać do worków.
Wcześniej myśliwi zakopywali swoje łupy w głębokich dołach z dala od rzeki. Teraz znaleźli bardziej kreatywne sposoby na pozbycie się tego, co jest zazwyczaj niechcianą rybą.
Podczas wydarzenia, które odbyło się na początku tego roku, worki z przyssawkami zostały przekazane lokalnemu przedsiębiorcy, który chciał przeprowadzić eksperyment polegający na przekształcaniu ryby w rodzaj węgla drzewnego znanego jako biowęgiel.
Niektóre lokalne uniwersytety również rozpoczęły badania nad możliwym zastosowaniem ssawki. Jeden artykuł badawczy uniwersytetu badał potencjał kolagenu ssawki do zastosowań farmaceutycznych, podczas gdy inny rozważał jego zastosowanie jako nawozu lub nawet jako rodzaju skóry.
Czasami myśliwi nawet zjadają złowione ryby, choć zależy to od tego, z jakiej rzeki zostały złowione.
![[Patrick Lee/Al Jazeera]](https://www.aljazeera.com/wp-content/uploads/2025/05/satay001-_MGL1170-1747378419.jpg?w=770&resize=770%2C513&quality=80)
Podczas gdy niektórzy uważają suma czerwonoogonowego lub afrykańskiego za przysmak, sumik, znany w Indiach również jako „ryba diabelska”, jest mniej atrakcyjną przekąską – jednak nie jest wykluczony, jeśli chodzi o szybki grill nad rzeką.
„Jeśli ryba pochodzi z rzeki Klang, nie jemy jej” – powiedział Mohd Zulkifli Mokhtar w wywiadzie dla Al-Dżaziry, zanim dziesiątki myśliwych przerwało post w świętym muzułmańskim miesiącu Ramadan.
„Ale jeśli pochodzi z rzeki Langat, to i tak jest OK” – powiedział Zulkifli, podczas gdy dziesiątki okoni złowionych w mniej zanieczyszczonej rzece Langat, położonej w Bangi około 25 km (16 mil) na południe od Kuala Lumpur, zostały wypatroszone, zamarynowane w satay i grillowane na szaszłykach.
Badania z Bangladeszu i Indonezji wykazały, że odmiany sumów mają wysoki poziom metali ciężkich i zanieczyszczeń. Artykuł z 2024 r. autorstwa malezyjskiego Universiti Teknologi Mara cytuje badanie, które wykazało, że poziom zanieczyszczeń w ssawko-gębie był „w dużym stopniu zależny od poziomu zanieczyszczenia rzeki”.
„Jeśli nie zaczniemy działać teraz, będzie gorzej”Chociaż malezyjski departament rybołówstwa poinformował, że nie ma żadnych doniesień o zagrożeniu lokalnych gatunków przez gatunki inwazyjne, rodzime gatunki ryb i tak są zagrożone.
Miejscowe ryby albo stały się ofiarami, albo musiały walczyć o przetrwanie; badanie przeprowadzone przez departament wykazało, że 90 procent ryb w sześciu rzekach w regionie Selangor i Kuala Lumpur to obecnie przybysze z zagranicy.
Dyrektor generalny departamentu Adnan Hussain poinformował, że wdrożono różne środki, w tym wypuszczono do rzek w całym kraju około 33,6 miliona rodzimych ryb i krewetek w latach 2021–2025 w celu „zrównoważenia wpływu” inwazyjnych gatunków ryb.
Pod koniec ubiegłego roku rząd stanu Selangor również wpadł na pomysł, aby płacić wędkarzom jednego malezyjskiego ringgita (0,23 USD) za każdy kilogram (2,2 funta) ryby suckermouth wyłowionej z dwóch rzek. Złowione ryby miały zostać przerobione na paszę dla zwierząt i nawóz organiczny, powiedział urzędnik.
![[Patrick Lee/Al Jazeera]](https://www.aljazeera.com/wp-content/uploads/2025/05/cutting001-_MGL0855-1747378472.jpg?w=770&resize=770%2C513&quality=80)
W zeszłym roku wprowadzono również ograniczenia dotyczące importu niektórych obcych gatunków wodnych – w tym całych gatunków i grup – do Malezji. Dodał, że programy i współpraca z myśliwymi również pomogły uporać się z tym problemem.
Adnan powiedział, że w jednej z rzek w stanie Selangor ilość inwazyjnych ryb złowionych w ramach jednego programu eradykacji spadła z 600 kg (1300 funtów) podczas wydarzenia w maju 2024 r. do nieco ponad 150 kg (330 funtów) cztery lub pięć miesięcy później.
Jednakże profesor Amirrudin Ahmad, badacz ryb z Uniwersytetu Malezji Terengganu, stwierdził, że całkowite wytępienie inwazyjnych gatunków ryb w tym kraju jest „prawie niemożliwe”.
„W (rodzimych zbiornikach wodnych) żyje tak wiele gatunków, że pozbycie się gatunków inwazyjnych poprzez zatruwanie wody jest w ogóle niemożliwe” – powiedział, dodając, że do tej pory w Malezji odnotowano blisko 80 gatunków ryb wprowadzonych do środowiska.
Ostrzegł również, że wzrost temperatur spowodowany zmianami klimatycznymi może umożliwić gatunkom drapieżnym, takim jak sumik czerwonoogonowy, rozmnożenie się w chłodniejszych wodach górnego biegu rzeki w Malezji.
„Oni tu zostaną na stałe” – powiedział Amirrudin.
„Po prostu” – powiedział – „środowisko jest w większości podobne do tego w kraju ojczystym lub gatunki te wykazują się dużą zdolnością adaptacji”.
Haziq i jego koledzy myśliwi są w pełni świadomi, że jest to ekologiczna wojna, której nigdy nie da się naprawdę wygrać. Prawie każda rzeka, którą odwiedzili w ostatnim czasie, miała prawie nic poza inwazyjnymi rybami, powiedział.
Ale ich misja będzie kontynuowana - dodał - podobnie jak polowanie i zwiększanie świadomości społecznej, co skłoniło tysiące osób do śledzenia jego filmów w mediach społecznościowych na ten temat.
„Tak, te ryby nie znikną całkowicie z naszych rzek” – powiedział w wywiadzie dla Al-Dżaziry.
„Ale jeśli nie zaczniemy działać teraz, będzie gorzej” – powiedział.
„Lepiej podjąć działania, niż po prostu wszystko zostawić” – dodał.
„Przynajmniej możemy ograniczyć populację, zamiast pozwolić, aby całkowicie zdominowała nasze lokalne ryby”.
Al Jazeera